Edukacja domowa jest dla nas jedną wielką przygodą i eksperymentem jednocześnie. Nigdy nie zakładaliśmy, że będziemy od początku do końca edukować nasze dzieci w domu, ale daliśmy sobie możliwość, aby spróbować czegoś innego i sprawdzić czy nasza rodzina czerpie z tego korzyści i przyjemność. Tak naprawdę edukacja naszego starszego syna zaczęła się w chwili kiedy się urodził i trwa do dzisiaj. Nasz młodszy syn zaczął ją rok temu, kiedy przyszedł na świat. Nigdy nie ograniczaliśmy edukacji tylko i wyłącznie do zdobywania potrzebnej wiedzy, która może przydać się w życiu, ale traktowaliśmy ją całościowo, włączając w nią najróżniejsze aspekty życia ludzkiego. Zależy nam aby nasze dzieci umiały stosować w życiu to, co usłyszały lub zobaczyły, a także by ich rozwój emocjonalny i społeczny a także duchowy nie był oderwany od rzeczywistości, w której się uczą. Nasze założenia były bardzo proste: dzieci uczą się doświadczając i patrząc na innych, spróbowaliśmy więc stworzyć im warunki do tego by będąc w relacji z nami jak najwięcej się uczyły. Dlatego zdecydowaliśmy się na eksperyment i przygodę, jakim jest dla nas edukacja domowa.
Jak wygląda nasz przykładowy dzień? Tydzień? Wczoraj? Wczoraj kiedy wstałam okazało się że mąż zjadł już z synem śniadanie i pojechali razem do warsztatu odebrać samochód, w którym był robiony przegląd. Nasz starszy syn uwielbia jeździć wszędzie z Tatą i załatwiać z nim ważne sprawy dnia codziennego. Ja w tym czasie postanowiłam skorzystać ze sposobności i poukrywałam w różnych miejscach w domu karteczki na których były napisane konkretne miejsca, gdzie nasz syn może szukać skarbu. Nasz syn właśnie zaczyna więcej czytać, więc zabawa w poszukiwanie skarbów wydała mi się idealna. W każdym ze wskazanych miejsc, jak dotarł do niego czekała na niego mała niespodzianka. Natan cieszył się i nie cieszył z zabawy bo wolałby ominąć część z czytaniem samodzielnym, ale jak odkrył że jest sam w stanie to zrobić to bardzo się cieszył. Zadanie wykonał z sukcesem. Bardzo mu się podobało. Potem był czas na wspólne porządkowanie. Każdego dnia nasz starszy syn uczy się przywracać porządek w swoim pokoju, oraz pomaga mi w różnych pracach domowych (rozładowuje zmywarkę, segreguje pranie, roznosi na miejsca ubrania, ITD.). Robimy to razem, a nasz młodszy synek, który jest bardzo samodzielny również stara się nam pomagaćJ Potem Malutki miał drzemkę. Połowa drzemki to czas dla mnie i Natana żeby zrobić coś twórczego, bo Natan uwielbia tworzyć. Tworzenie czegoś z niczego jest jego pasją i ciągle wymyśla nowe rzeczy i nowe sposoby zastosowania rzeczy, które mamy. Wczoraj robiliśmy statek piracki, bo skoro było poszukiwanie skarbów to muszą tez być piraci. Z kartonu po butach wycinaliśmy kształt statku, a potem nasz syn go sklejał i ozdabiał. A potem się nim bawił. Przez druga połowę czasu kiedy natan sie bawił ja miałam czas dla siebie. Potem wszyscy razem pojechaliśmy do sklepu, żeby zrobić zakupy. Po drodze czytaliśmy szyldy żeby ćwiczyć czytanie. PO powrocie spędziliśmy czas na placu zabaw z innymi dziećmi. W międzyczasie był obiad. Kiedy ja szykowałam obiad Natan uczył się opiekować swoim młodszym braciszkiem a potem wziął klocki logo i budował wyrazy dla mnie a ja je odczytywałam. W międzyczasie Natan zrobił coś przykrego w stosunku do swojego braciszka, więc usiadłam z nim i rozmawialiśmy o tym, co się stało. Dla nas Biblia jest jedynym i największym autorytetem w życiu codziennym, więc każdą sytuację lub zachowanie, którego chcemy nauczyć naszych synów umiejscawiamy w kontekście historii, które są w Bliblii. Natan bardzo lubi słuchać historii biblijnych i przekładać je na życie codzienne. Często idąc na dwór lub do sklepu lub jadąc gdzieś rozmawiamy o nich by być wykonawcami słowa a nie tylko słuchaczami. Ten tydzień był skupiony na motywowaniu Natana do częstszego czytania, więc jednego dnia pojechaliśmy do szczególnego miejsca, które było po brzegi wypełnione literaturą dziecięcą. Natan mógł sobie wybrać swoją książkę do czytania i zrobił to z wielką przyjemnością. Dzisiaj czytamy książkę, która zrobiałm sama dla Natana. A jutro Natan będzie tworzył swoją pierwszą książkę. Mieliśmy też zabawę w sklepik, którą Natan uwielbia, podczas której uczył się odejmowania i dodawania do 20. W każdym tygodniu staramy się też zrealizować jeden projekt poświęcony by służyć innym. Czasem zbieramy śmieci w okolicy, czasem, wkładamy karteczki za okna samochodów życząc kierowcom miłego dnia, kiedy indziej pieczemy ciasteczka i niesiemy na kościół uliczny by rozdać biednym ludziom, którzy przychodzą tam na zupę. Niezwykłą zaletą edukacji domowej jest to, że jesteśmy z naszymi dziećmi non stop, dzięki czemu mamy z nimi cudowny kontakt i relacje. Jak na razie edukacja domowa bardzo nam służy i czerpiemy z niej same korzyści.