Strona główna Aktualności Różnorodność, a demokracja, socjalizm i centralizm

Różnorodność, a demokracja, socjalizm i centralizm

1136
0
PODZIEL SIĘ

Różnorodność. Tolerancja. Wspólnota. Dyskryminacja.

Dużo się o nich mówi w dzisiejszych czasach.

Tak naprawdę niewiele osób zna ich prawdziwe znaczenie.

Różnorodność. Sama w sobie jest pozytywnym zjawiskiem. Jest jednym ze skutków gospodarki rynkowej, opartej na konkurencji i zaspokajaniu potrzeb klientów. Natomiast dzisiaj mami nas się w mediach (zwykle lewicowych), że państwo ją wspiera,  że dawanie parytetów, czy specjalnych uprawnień skutkuje PLURALIZMEM. Łączenie się kultur w jedną, Europejską ma rzekomo tworzyć RÓŻNORODNOŚĆ. Wreszcie „federaści” w braku poszanowania decyzji samorządów(np. obcinając dotacje gminom, które przyjęły uchwały „stop lgbt”), tłumaczą, że robią to w obronie RÓŻNORODNOŚCI. Albo faworyzowanie filmów w których odpowiednia ilość to mniejszości, jest walką o RÓŻNORODNOŚĆ.

Otóż powiedzmy to sobie, jasno i brutalnie. Gdyby każdy film, każda uczelnia, każdy kraj, każda miejscowość miały ten sam stosunek procentowy płci, koloru skóry, to nie byłaby to żadna różnorodność, tylko homogenia! Różnorodnością jest to, że w jednym filmie są sami biali, w innym jest po połowie, a w trzecim są sami murzyni!

W jednej uczelni będą sami żółci męscy Azjaci, a w innej będzie 1/3 białych, reszta czarnych kobiet. TO JEST PLURALIZM!

Przyjrzyjmy się zatem co najbliższym przeszkadza w różnorodności. Znalazłem 3 cechy – centralizacja, demokracja i socjalizm.

Centralizacja, bo w wielkich imperiach kultury zlewają się ze sobą tworząc, nowe nie istniejące byty, czasami nawet sztuczne Narody (,,Naród” Sowiecki, ,,Naród” Amerykański, ,,Naród” Europejski”). Zlewanie się wielu kultur, tworzy jedną niespójną kulturę. Tak na przykład działo się w Izraelu, kiedy Żydom Jidysz zabroniono mówić nawet w ich dawnych językach, przez co ta kultura niemalże zanikła. Centralne inwestycje prowadzą do przymusowej integracji, gdzie ludzie są zmuszeni przebywać ze sobą niezależnie, czy sobie tego życzą. Prywatne osiedla często określają styl bycia, dzięki czemu np. katolicy mają swoje osiedla, hipisi swoje komuny, a muzułmanie dzielnice. Natomiast upublicznienie dróg i wspólnot mieszkaniowych prowadzi do konfliktów. W starożytności, gdy greckie polis dotychczas konkurujące ze sobą kulturą, wojskiem i gospodarką, przekształciły się w związek Achajski. Nie powstrzymały próby czasu i dały się pokonać przez dużo słabszą Macedonię. Jedna kultura zawsze będzie słabsza, niż wiele mikro kultur.

Drugim czynnikiem jest demokracja. Większość ludzi narzuca swoją wolę mniejszości. Łatwo wtedy o posady w parlamencie, gdy wygłasza się nacjonalistyczne slogany. Za monarchów społeczeństwa były niejednolite etnicznie i religijnie. Cesarzowie Austrii, Rosji, Wielkiej Brytanii bez trudu rządzili swoimi poddanymi. Natomiast gorzej sytuacja wygląda w rządach demokratycznych. Nie dość, że powstała koncepcja państw narodowych, usilne ujednolicenia społeczeństw, to jeszcze powstały walki kultur, które nigdy ze sobą nie walczyły. Po wprowadzeniu demokracji w Europie, Słowacy nie wytrzymali z Czechami, Holendrzy z Belgami, a Katalończycy (którzy nigdy nie sprawiali królom kłopotu) nie radzą sobie w faszystowskiej, narzucającej się Hiszpanii. Nawet w Polsce zaczęły się kłótnie, pomiędzy Ślązakami i Mazowszanami. Widzimy, do czego doprowadziła nas demokracja. Dochodzi do tego, że gdy jakaś grupa etniczna protestuje, rząd pierwsze co robi to ją liczy, zamiast zweryfikować słuszność ich postulatów.

I wreszcie, socjalizm. Biurokrata lubi homogenię, bo łatwiej mu wtedy zarządzać. Przykładem jest jedna waluta europejska.

Chyba nie ma bardziej jednolitej branży w Polsce, niż szkolnictwo. Ta sama podstawa programowa, ten sam budżet niezależnie od wyników. Te same pensje nauczycieli (różniące się jedynie od długości stażu). System szkół jest socjalistyczny. Nieliczne prywatne szkoły obciążane są regulacjami i tą samą podstawą programową, że zbyt wiele się od państwowych nie różnią, jedynie skutecznością realizacji tej samej podstawy programowej. Gdyby szkoły były różnorodne, nie obowiązywały ich odgórnie narzucone podstawy programowe, w jednej byłoby dziesięć godzin matematyki, w innej tylko dwie, żaden biurokrata (np. Minister edukacji) nie mógłby wydawać poleceń. Co za tym idzie, jego funkcja straciłaby uzasadnienie bytu.

Demokraci, socjaliści oraz centraliści (czyt. unifikatorzy) dzisiaj na swoich sztandarach niosą hasła różnorodności. Nie zapominajmy jednak, że to oni są główną przyczyną upadku pluralizmu.

Julian Heller

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here