PODZIEL SIĘ

Jednym z najczęstszych argumentów wysuwanych przeciwko biznesowi, kapitalizmowi, wolnemu rynkowi jest przekonanie, że nie każdy człowiek nadaje się do działalności gospodarczej, nie każdy może czy chce ją wykonywać.  Przecież ktoś, kto nie potrafi robić biznesu nie jest kimś gorszym.

przedsiebiorcy

Stąd, zdaniem ludzi, którzy nie potrafią czy nie chcą prowadzić samodzielnej działalności gospodarczej, domaganie się – ze strony rządu czy społeczeństwa w ogóle – wsparcia czy poparcia dla ludzi biznesu jest nie tylko niemoralne, ale wręcz szkodliwe.

To wszystko prawda. Sam znam wielu wybitnych ludzi, którzy realizują się jako wykonawcy, kompozytorzy, wynalazcy, konstruktorzy, nauczyciele, a nawet menadżerowie w firmach, ale samodzielnej działalności się obawiają. Nie umieją kierować ludźmi, nie są asertywni, mają uprzedzenia, nie mają wiary w siebie, boją się odpowiedzialności za innych – słowem potrafią być wyłącznie pracownikami najemnymi. To żadna ich wada. Tacy po prostu są. I takich ich biznes potrzebuje.

Pamiętając więc, że bez pracy, wiedzy i aktywności tych ludzi działalność przedsiębiorcza jest wręcz niemożliwa. Nie zapominajmy równocześnie, że do tego, aby  ludzie ci mieli pracę i mogli się realizować, muszą mieć gdzie pracować. Do tego potrzebne są miejsca pracy. A te, jak wiadomo, tworzą przedsiębiorcy. Co prawda, niespełna 200 lat temu, zrodziło się przekonanie, że zamiast przedsiębiorców, kapitalistów, biznesmenów równie dobrze miejsca pracy może tworzyć państwo, upadek realnego socjalizmu i fiaska wszelkich prób kolektywizacji życia gospodarczego, jaki miał miejsce mniej więcej 25 lat temu, zadał temu twierdzeniu kłam. Państwo może tworzyć miejsca pracy, ale, albo kosztem innych miejsc pracy, albo w sposób mniej efektywny niż robi to sektor prywatny. Powód jest jeden: państwo jest działającym pod przymusem monopolistą, a takie monopole są mnie efektywne niż gospodarka konkurencyjna, wolnorynkowa. Dlatego w sferze gospodarczej wyróżnić trzeba cztery grupy ludzi:

 

  1. Przedsiębiorców, a więc tych, którym nie brakuje odwagi i determinacji, w związku z czym podejmują działalność gospodarczą, czyli budują firmę;
  2. Wahających się, a więc biorących pod uwagę zaangażowanie się w działalność
    przedsiębiorczą, gdyż brakuje im odwagi, wiedzy, pewności siebie, czy pieniędzy;
  3. Zdecydowanych przeciwników angażowania się we własną działalność gospodarczą, biznes, bez względu na formę działalności, nie będących jednak wrogami przedsiębiorców;
  4. Ignorantów, czyli wrogów działalności przedsiębiorczej, a więc zawistników, malkontentów i megalomanów, którzy z pobudek psychologicznych lub/oraz braku wiedzy uważają podział pracy za dzieło szatana.A zatem nie wszyscy ludzie nieinteresujący się biznesem są jego wrogami. Nie wszyscy też są dla biznesu straceni. I tak, przedstawiciele grupy przedsiębiorczej poradzą sobie sami, zaś ci z grupy b. mogą, po odpowiednim treningu (wiedza, przykład, motywacja, albo po prostu utrata pracy) przejść do grupy a. i stworzyć własną działalność gospodarczą. Zakładając nawet, że przedstawiciele grup c. i d. pozostaną pracownikami najemnymi i sami nie stworzą sobie miejsc pracy, o tyle mogą zostać wciągnięci w tryby biznesu pośrednio, inwestując w działania przedsiębiorców/kapitalistów.W grupie osób zdecydowanych na stworzenie własnej, samodzielnej działalności gospodarczej tylko nielicznych stać na to bez wsparcia z zewnątrz. Tym, co stoi im na drodze jest najczęściej brak kapitału, brak pieniędzy. I w tym fakcie upatruję szansy dla pracowników najemnych, którzy po odpowiednim szkoleniu mogą stać się udziałowcami cudzej działalności przedsiębiorczej. Gwarantuje to tym ostatnim udział w zyskach, które są nieproporcjonalnie wyższe od otrzymywanych przez nich pensji.Każdy gospodarny człowiek stara się stworzyć fundusz rezerwowy (oszczędności), dzięki któremu zabezpiecza się przed niespodziewanymi wydatkami, lub buduje kapitał potrzebny  do dostatniejszego życia. Popularne powiedzenie, że z pracy jeszcze nikt się nie dorobił, o ile mowa jest o pracy własnej. Bardzo niewielki procent pracowników najemnych zarabia tyle, ile by chciało zarabiać. Pod tym względem przedsiębiorca, czy inwestor jest w dużo lepszej sytuacji chociażby dlatego, że zarobki uzyskane dzięki inwestowaniu kapitału są z reguły niżej oprocentowane niż zarobki z pracy. Różnica wynika stąd, że dochód inwestora/przedsiębiorcy jest w dużej części wolny od podatku od pracy, czyli w tym przypadku, od składki ZUS. Zyski z oszczędności w biznes, czy to poprzez bierne zainwestowanie ich w papiery wartościowe czy w udziały w cudzej działalności biznesowej  są właśnie wolne od ZUS.

    Pracownik najemny, który staje się inwestor zarabia jak przedsiębiorca, nie musi użerać się z pracownikami, zaopatrzeniem, klientami czy inspekcjami rządowymi, a równocześnie zarabia tak, jakby był współwłaścicielem firmy, w której te przypadłości  go omijają. Korzyść dla takiego inwestora jest ewidentna. Korzysta nie tylko on. Przedsiębiorca otrzymuje niezbędny w jego warunkach kapitał, konsumenci mają potrzebne im produkty/usługi, całe społeczeństwo staje się w ten sposób pro-przedsiębiorcze skutkiem czego znika niechęć do biznesu/kapitalistów i presje roszczeniowe do redystrybucji dochodu od bogatych do biedniejszych; od tych, którzy  mają więcej (przedsiębiorcy), do tych, którzy zarabiają mniej (pracownicy najemni).  Gospodarka rośnie, podatki spadają, ludzie prosperują.

     

    W dniach 17 i 18 maja 2014, w Warszawie, uczelnia ASBIRO oraz nowopowstały (m.in. w celu promocji praktycznych aspektów przedsiębiorczości) Instytut Mengera (menger.pl) organizują seminarium, na którym spotkają się te cztery grupy. Przedsiębiorcy przedstawią swoje doświadczenia pokazując tym, którzy się wciąż wahają, że nie taki diabeł straszny. Jednocześnie pracownicy najemni zrozumieją, że nie trzeba otwierać własnego biznesu, aby zarabiać jak przedsiębiorcy. Chcemy tym seminarium zainaugurować SPOŁECZNOŚĆ START-UPOWĄ DZIAŁAJĄCĄ POD PATRONATEM ASBIRO I INSTYTUTU CARLA MENGERA.

    grupa przedsiębiorców

    W grupie przedsiębiorców wystąpią:

     

  1. Józef Dziubasik – twórca sukcesu rewelacyjnego ośrodka narciarskiego w Białce Tatrzańskiej opowie o tym, jak pogodził ogień z wodą i przekonał mieszkańców biednej wioski podhalańskiej, że wszystko jest możliwe;
  2. Michal Wróczyński Fido Lab (USA) – który buduje swojego start-upa między Gdańskiem a San Francisco, gdzie znalazł inwestora;
  3. Michał Czekaj oraz Łukasz Gębka – dwóch młodych upartych chłopaków  z Farmy Świętokrzyskiej,  którzy niemal z niczego stworzyli doskonale prosperujący i pomysłowy biznes eksportowy w sektorze rolnym, zdawałoby się, jakże mało atrakcyjnym;
  4. Lech Dzierżawski – twórca dwóch start-upów w dziedzinie IT, który sobie poradził nie tylko z konkurencją, ale i biurokracją ;
  5. Alek Szlam – założyciel i CEO Melita Inc. (USA) – genialny wynalazca i przedsiębiorca, polski emigrant, który z kraju wystarczającej satysfakcji z pracy najemnej, stworzył  firmę, która przez lata uchodziła za wzorzec innowacyjności. A potem, z powodu błędu w sztuce, stracił prawie wszystko. W tej chwili odbudowuje swoją potęgę.
  6. Maciej Szczechura, członek Zarządu największego polskiego start-upu, Getin Noble Bank, pod nieobecność prezesa Leszka Czarneckiego, który pobiera nauki w USA, opowie o praktyce finansowanie start-upów i perspektywach początkujących firm w Polsce.

 

Po drugiej stronie stołu konferencyjnego siedzieć będą ci, którzy:

 

  1. już się odważyli,
  2. jeszcze się wahają,
  3. zadowoleni są z roli pracowników najemnych, chociaż nie satysfakcjonują ich zarobki,
  1. nie cenią biznesu i przedsiębiorców, ale po tym seminarium, mam nadzieję, zmienią zdanie.

 

Zapraszamy!

Szczegółowy plan zajęć przedstawimy na asbiro.pl oraz menger.pl w najbliższych tygodniach.

 

Kamil Cebulski

Jan M Fijor

PODZIEL SIĘ
Następny artykułEdukacja jednostki by Murray N. Rothbard
Uwielbiam podróże, zwiedziłem do tej pory (17 września 2015) 142 kraje, w tym tak egzotyczne, jak: Surinam, obie Gujany, Fiji, Vanuatu, Madagaskar, Malawi, Bhutan. Rwanda, Burundi, Haiti czy Myanmar. W samej Ameryce Łacińskiej, do niedawna moim ulubionym regionie, byłem przynajmniej 70 razy. Myślę, że wreszcie należałoby zacząć te wspomnienia spisywać, tym bardziej, że jest co: 4 Mundiale piłkarskie, wyrok 10 lat więzienia w Peru, spotkanie w cztery oczy z generałem Pinochetem, potem w Chiapas, z subkomendante Marcosem, wyciągałem ludzi z więzień (Panama, Abu Dabi). wspólnik ukradł mi hotel na Karaibach i parę innych historyjek.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.