Skutecznym narzędziem samoobrony przed opresyjnością władz skarbowych, oraz organów ściągania są firmy sekretarskie. Oto kilka porad, jak ich używać…
Sekrety firm sekretarskich
Firmy sekretarskie powstały przed laty w Stanach Zjednoczonych, zyskując sobie od początku dużą popularność i zasadnicze miejsce na rynku. Pełnią tam jednak inną rolę niż ta, o której mówimy w kontekście Polski. W USA firmy te służą pomocą przy rozkręcaniu interesów i ułatwianiu nowopowstałym przedsiębiorstwom wejścia na szeroki rynek. Początkujący przedsiębiorca, nawet jeśli posiada dobry i ciekawy pomysł na biznes, rzadko kiedy może sobie pozwolić na stworzenie eksponowanej siedziby w renomowanej okolicy czy w atrakcyjnym centrum biurowym. Dlatego chętnie zleca usługi sekretarskie firmie zewnętrznej, obsługującej pod jednym takim atrakcyjnym adresem wiele innych podmiotów gospodarczych, obniżając w ten sposób koszty rozruchu ich własnego biznesu. Stąd, gros amerykańskich firm sekretarskich lokalizuje swoje biura właśnie w wysoce eksponowanych, atrakcyjnych dzielnicach handlowych czy usługowych.
W Polsce rola takich firm[1] mogłaby być również taka, lecz ja podsuwam na razie pomysł innych firm sekretarskich. Moja propozycja sprowadza się do tego, aby firma sekretarska spełniała rolę wyłącznie siedziby naszej firmy, bez wchodzenia w sprawy handlowe i promowania pomysłów na organizowanie biznesu. Polska firma sekretarska spełniająca jedynie rolę siedziby („adresu”) naszej firmy, ogranicza dostęp do niej kontrolerom skarbowych i organom ścigania, kupując jej właścicielowi czas na przygotowanie się do ewentualnego natarcia. Stąd siedziba takiej firmy sekretarskiej nie musi być wcale zlokalizowana w reprezentacyjnej dzielnicy handlowej, nie musi nawet posiadać okazałego biura. Ważne jest jednak, aby siedziba firmy sekretarskiej zlokalizowana była na terenie podległym liberalnemu urzędowi skarbowemu, którego urzędnicy i kontrolerzy są znani z życzliwości wobec przedsiębiorczości.
Takie firmy sekretarskie mogą być znakomitym miejscem zatrudnienia emerytów czy rencistów, którzy w swoich mieszkaniach czy domach mogą przecież wydzielić pokoik na biuro jednej, lub kilku firm. Pokoje takie powinny posiadać możliwość zainstalowania Internetu, faksu, automatycznej sekretarki oraz być obsługiwane przez ludzi, którym można przekazać ograniczone uprawnienia np. prawo posługiwania się pieczątką firmy. Pracownicy ci powinni być zaufani, by skrupulatnie przestrzegać przekazanych im instrukcji oraz prawidłowej obsługi siedziby firmy. Nic poza tym. Sprowadza się to do roli pełnionej zwykle przez portierów czy strażników na bramie.
Ze względu na wyjątkowe rozbudowany aparat skarbowy i wyjątkowo liczne[2] kontrole – potrzeba tworzenia proponowanych przeze mnie firm sekretarskich powinna znacznie wzrosnąć. I tak się dzieje, o czym można się przekonać po analizie wpisów i ogłoszeń na FB, allegro, czy tp. (Mimo iż nie wszystkie one organizowane są w formie, na jaką ja zwracam uwagę). Tym bardziej, że taka firma sekretarska jest tania[3] i prosta w obsłudze. Dałoby to dodatkowy zarobek emerytom i rencistom, których często nie stać nawet na podstawowe opłaty świadczeń czy abonament telefoniczny.
Konstrukcja firmy sekretarskiej
Postulowana firma sekretarska powinna ograniczać się do:
– posiadania adresu oficjalnej siedziby firmy;
– powinna być zarejestrowana w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością,
– albo spółka akcyjnej;
– odbierania i wysyłania poczty;
– odbierania faksów i wiadomości zapisanych na automatyczną sekretarce.
Warunkiem skutecznej ochrony naszego majątku osobistego przy pomocy wirtualnego biura jest prowadzenie działalności gospodarczej na podstawie wpisu imiennego lub, w spółce cywilnej, a wymogiem tego jest, niestety, posiadanie zameldowania na terenie działania firmy sekretarskiej. Co nie znaczy, że musimy mieszkać tam, gdzie jesteśmy zameldowani.
Idealna firma sekretarska to taka, która obsługuje tylko jedną, naszą firmę. z tym, że ideałów – jak wiadomo – raczej nie ma. Takie biuro byłoby bezpieczne, ale jednak bardzo kosztowne. Stąd siłą rzeczy musimy zgodzić się na działania kolektywne. Żeby nie miało to dla nas przykrych konsekwencji, powinniśmy domagać się prawa akceptacji (bądź nie akceptowania) klientów, jakich (prócz nas) firma obsługuje. I tak, nie powinniśmy godzić się na symbiozę z firmą, która jest dla nas konkurencyjna, ani z takimi, z którymi moglibyśmy wejść w konflikt. Ważne jest także, aby żaden z naszych sąsiadów nie był firmą, która skupia na sobie nadmierną uwagę służb skarbowych czy śledczych. Chociażby tylko z tych powodów, warto przy wyborze firmy sekretarskiej zastrzec sobie prawo wyboru „sąsiedztwa”.
Popularyzowane na Śląsku określenie „biuro poza biurem”, w kontekście firm sekretarskich powinno brzmieć: ”biuro poza miejscem działalności firmy”. Nie ma też potrzeby ujednolicania firm sekretarskich wedle jakichś wzorców, czy podobieństwo np. w formie sieci, kooperatywy czy franszyzy. Tym, co powinno je łączyć, oddają coraz liczniejsze ogłoszenia w Rzeczypospolitej, o treści: „dam biuro na siedzibę firmy” lub podobnej.
Sądówki i wezwania urzędnicze.
Wiele osób uważa, że zignorowanie wezwania sądowego czy jakiegoś innego wezwania urzędowego to przecież żaden problem. Awizo zwykle nie podaje nadawcy, można więc udać nieświadomych. Pamiętajmy jednak, że zgodnie z absurdalnym, choć obowiązującym nadal prawem, zawiadomienie czy „sądówka uważane są za doręczone już w chwili, kiedy zostały one wysłane. Urząd skarbowy, sąd nie muszą otrzymać formalnego dowodu doręczenia w postaci zwrotki podpisanej przez adresata. Wysłane wezwanie, po upływie dwóch tygodni, uważane jest za formalnie doręczone. Moje bardzo bogate doświadczenie dowodzą, że „chowanie głowy w piasek” nic tu nie da. Co więcej, korespondencję, wezwania, sądówki należy odbierać chociażby po to, aby by się zorientować, kto i po co je do nas wysłał. Znając treść wezwania możemy odpowiednio zareagować.
W celu zwiększenia pola manewru, czyli dla uniknięcia zaskoczenia, proponuję, aby korespondencję – właśnie wezwania i sądówki odbierała konkretna, upoważniona przez nas i zaufana, osoba. Daje nam to, w razie potrzeby, możliwość asekuracji. Przykładowo, możemy się wyłgać stwierdzeniem, że osobiście zawiadomienia nie otrzymaliśmy, bo „nasza zaufana osoba wyrzuciła je do kosza”; pomyliła się, uznała je za nieistotne lub nie chciała nas denerwować, bo akurat byliśmy niezdrowi. Każdy z tych przypadków traktowany jest przez sąd jako wystarczający do uznania, iż do doręczenie jednak nie doszło. Zeznanie takiej zaufanej osoby, może w razie czego, i to nawet przed sądem, uchronić nas od kłopotu lub grzywny.
Stąd, należyta organizacja „systemu” odbioru korespondencji, wezwań czy sądówek jest w stanie zapewnić pole manewru i służyć obronie nawet wówczas, gdy sąd wydał już wyrok.
Uwaga:
Jeżeli w swej naiwności sądzimy, że nasz biznes jest uczciwy, że prowadzimy go w sposób zgodny z prawem, a zatem jakakolwiek – wspomniana przez nas – asekuracja jest zbędna, bo przecież nie grozi nam żadna z opisanych przykrości, to jesteśmy w grubym błędzie.
Życie uczy, że to raczej łobuzom grzechy uchodzą na sucho. Ludzie naprawdę niewinni za swoją niewinność płacą frycowe. Nie dość, że w pewnych przypadkach można się znaleźć w kryminale za niewinność, to na dodatek bywają sploty okoliczności, które z najbardziej niewinnego człowieka uczynią winowajcę. Znani producenci komputerów, spółka JTT oraz Optimus SA popadli w tarapaty i splajtowali, gdyż ich władze uznały, że nie muszą się asekurować przed organami finansowymi czy ścigania.
Dlatego, dla dobra nas , naszych pracowników i rodzin przestańmy wierzyć w swoje dobre intencje, niewinność, czy w dobrą wolę władzy i zabezpieczajmy się w maksymalnie skuteczny sposób.
Cdn.
Leszek Szlachcic
[1] Zwanych także wirtualnym biurem.
[2] Zdaniem Tada Witkowicza, doświadczonego przedsiębiorcy (2 firmy na NASAQ) częstotliwość kontroli w Polsce jest co najmniej 8-10 razy większa niż w USA. Równocześnie, statystyki dowodzą, że w ciągu ostatnich 15 lat liczba kontroli w USA wzrosła 2-3 krotnie.
[3] Ceny notowane na FB w końcu maja zaczynały się od 31 zł za jedno wirtualne biuro.