Przygotowywana pod pretekstem walki z terroryzmem i przestępczością likwidacja amerykańskiego banknotu 100 dolarowego, to preludium prawdziwego zniewolenia człowieka.
Poznajcie profesora Rogoffa
W pierwszym odcinku naszego cyklu zauważyliśmy, że pomimo braku jakichkolwiek postępów, a właściwie przy totalnym fiasku interwencji politycznych i monetarnych, ani politycy, ani nawet przedstawiciele banków centralnych nie zdobyli się na rezygnację ze stymulowania gospodarek przy pomocy pompowania w nie olbrzymich kwot kredytu pochodzących głównie z kreacji „z powietrza”.
Jedyną reakcją na brak postępów w ratowaniu gospodarki przed kryzysem stało się poszukiwanie nowych metod interwencji. Ponieważ jednak likwidacja pieniądza papierowego, jaka miała miejsce w Danii i Norwegii w normalnych wolnych krajach jest zabiegiem wciąż ryzykownym, popularnością zaczęła się cieszyć walka z tzw. pułapką oszczędzania. Jednym z aspektów procesu zniechęcania do oszczędzaniu stały się – obok niskich, a potem wręcz zerowych stóp procentowych – ograniczenia w dostępie do gotówki (pieniądza papierowego).
Pionierami tych działań stały się Włochy, Francja, Stany Zjednoczone, a nawet Rosja. W krajach tych zakazano transakcji gotówkowych[1] powyżej pewnej – od 1000 euro we Włoszech, do ok. 5000 euro w USA – wartości. Każda transakcja z użyciem większej ilości gotówki musi być raportowana, a w niektórych przypadkach jest wręcz penalizowana.
Nieco mniej drastyczne, choć zmierzające w tym samym kierunku działania podjął unijny bank centralny (EBC), który zlikwidował banknoty o nominale 500 euro. Analogiczny postulat likwidacji banknotu 100. dolarowego pojawił się w Stanach Zjednoczonych. Jego orędownikiem stał się czempion społeczeństwa bezgotówkowego, harwardczyk, Kenneth Rogoff.
Rogoff, człowiek – jak na tradycyjne standardy – niezwykły jest nie tylko profesorem Harvardu, ale i b. głównym ekonomistą Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gdzie zasłynął głośnym konfliktem z laureatem Nagrody Nobla i b. ekonomistą MFW, Josephem Stiglitzem.
Posiada od 1978 roku tytuł arcymistrza szachowego, a w gronie promotorów swej pracy doktorskiej miał obecnego wiceprzewodniczącego Rezerwy Federalnej (FED), Stanley Fischer. Mimo takiego dossier, pisze Diekmeyer: „Podobnie jak wielu innych absolwentów prestiżowej, Ivy League, tak i on wydaje się być dotkniętym swoistym niedowładem intelektualnym”.
Swoje poglądy na temat społeczeństwa bezgotówkowego ujął w dość głośnej ostatnio książce zatytułowanej The Curse of Cash (Przekleństwo pieniądza), gdzie pod pretekstem walki z przestępczością, domaga się likwidacji pieniądza papierowego.
Strach
Poglądy Rogoffa są przerażające z kilku powodów.
Przede wszystkim z powodu cynizmu, z jakim harwardski arcymistrz szachowy propaguje zakaz posiadania gotówki, czy wręcz jej likwidację. Rogoff, zaciekły wróg „przeklętej gotówki”, otwarcie tego nie pisze, ale całe jego rozumowanie zmierza właśnie w kierunku zakazu posiadania „pieniądza papierowego”.
Zamiast rżnąć głupa, i wprost napisać, że pieniądz cyfrowy jest znacznie łatwiejszy w użyciu i bezpieczniejszy, co jest zresztą świętą prawdą, albo domagać się chociaż pełnej akceptacji i legalizacji bitcoina, Rogoff dla swoich celów wymyśla skomplikowane konstrukcje intelektualne.
Dlaczego? Bo on dobrze wie, że zakaz posiadania gotówki to brutalny cios w wolność człowieka, kto wie, czy nie największy i najgroźniejszy w całych dziejach ludzkości. Na początek, eufemistycznie, proponuje likwidację banknotu 100. dolarowego. To przecież nic takiego! Ale za tym czynem kryje się okrutna hydra zniewolenia. Tym groźniejsza, że tylko niewielu zwykłych zjadaczy chleba zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Nie potrafią sobie nawet wyobrazić życia bez pieniędzy papierowych, nie mówiąc o złocie czy srebrze.
Aby nie zostać posądzonym o skrajny etatyzm posługuje się Rogoff zasłoną dymną, jaką są kwestie bezpieczeństwa. W tym celu przekonuje ludzi do idei społeczeństwa bezgotówkowego przy pomocy argumentu strachu. Formalnie więc argumentacja profesora skupia się na zagrożeniu ze strony “terroryzmu” i “przestępczości” – głównych bolączkach XXI wieku – na co panaceum ma być likwidacji gotówki. Faktycznie zaś chodzi o to, żeby w miarę bezboleśnie ułatwić rządowi amerykańskiemu (i nie tylko, bo na liście niewypłacalnych rządów znaleźć można także Japonię, Włochy, a nawet Wielką Brytanię) konfiskatę prywatnego majątku obywateli. Bez niej zarówno Waszyngton, jak i Tokio nie będą w stanie spłacić obecnego zadłużenia sięgającego już ponad wielu dziesiątków bilionów dolarów każdy.
Rogoff nie zadaje sobie nawet trudu, by ustosunkować się do obecnej polityki FED, czyli 8 lat ZIRP (polityki zerowego oprocentowania). Dobrze wie, że drukarnie FED pracują na trzy zmiany, że amerykański bank centralny wyprztykał się z amunicji, przy pomocy której liczył, iż zwalczy skutki obecnego spowolnienia gospodarczego; wie też, że obniżanie oprocentowanie do poziomu negatywnego może się dla rządzących skończyć źle. (Ciułacze nie w ciemię bicia zrobią to, co zrobili klienci banków japońskich, a ostatnio także i niemieckich i wycofując swoje pieniądze z banków i wstawiając je do materacy, domowych sejfów lub „banków ziemskich”). Dlaczego zatem nie zaproponuje tego, co nieśmiało zgłosił niedawno Donald Trump: by FED i pani Yellen zaprzestali oszukiwania rynku i podnieśli stopy procentowe do normalnego, cokolwiek to oznacza, poziomu?
Cdn.
Opr. Jan M Fijor
[1] Wszędzie, gdzie posługujemy się terminem: gotówka, mamy na myśli pieniądz papierowy.